Trzeba było wstać skoro świt, pościć cały dzień i nie wykonywać ciężkich prac, szyć czy prać. Mężczyźni i chłopcy chodzili od rana po domach, składając życzenia, a gospodynie z córkami wypiekały „pampuchy” i przygotowywały wigilijną wieczerzę. Kiedy gospodarz wniósł do izby snopy niemłóconego żyta i owsa, a na niebie rozbłysła pierwsza gwiazda, można było rozpocząć wieczerzę wigilijną. Czekały na nią zwłaszcza wygłodniałe dzieci, które przez cały dzień nic nie jadły, „żeby panny dobrze wyszły za mąż w przyszłym roku”- tak o Wigilii na Ziemi Lubaczowskiej pisze Tadeusz Burzyński w 5 tomie „Rocznika Lubaczowskiego”. Co jeszcze działo się w tym wyjątkowym dniu? (więcej…)